czwartek, 31 stycznia 2008

Z POWINSZOWANIEM URODZIN!!!

Dziś nasz blogasek obchodzi swoje drugie urodziny.
Dwa lata temu za sprawą kilku Żubrów powstał ten oto twór i oby trwał jak najdłużej! Życzę Piętnastce wszystkiego najlepszego, długich podróży i rzadkich zjazdów do zajezdni ;)
Tradycyjnie z tej okazji pojawia się reklama na mylogu.
Niestety tradycyjnie też nie mamy z Magdą możliwości wspólnego wypicia kilku browców za zdrowie Naszego Ukochanego Tramwaju.

Ale Wy pijcie pijcie ile wlezie :)

Marysia

PS. Mając w pamięci zeszłoroczne liczne życzenia od przypadkowych przechodniów (czyt. wtórnych analfabetów) z okazji szesnastych urodzin, w tym roku oczekujemy jakiś z okazji ukończenia siedemnastego roku życia).

ZDECYDOWANIE Z POWINSZOWANIEM!!
(czyli dwa w jednym nocia)

Marysia nie umie zamykać nawiasów, ani stawiać kropek. Pewnie wynika to z tego, że jej (a także moim) ulubionym znakiem interpunkcyjnym jest Enter :D Zamknęłam ten nawias za nią. Zobaczcie, jak to się pięknie wszystko uzupełnia :)
Wszystkiego najlepszego, kochana Piętnastko! Obiecuję, że pojawię się wkrótce w Sosnowcu, to sobie razem pojeździmy po bezdrożach, a może nawet i beztorzach :)
Idę obczajać reklamę na mylogu:)

Pozdro dla wszystkich i pijcie, wszak jest sesja!!

Magda, a co!

środa, 30 stycznia 2008

O niewygranym konkursie, Marysi, która jeździ koleją i samochodzie, który chciał być tramwajem.

LAPTOP
Zakończył się drugi etap konkursu na bloga roku. Niestety nie przeszłyśmy do kolejnego etapu i nie wygrałyśmy laptopa. Szkoda, bo na pewny by się przydał. Mogłybyśmy go brać ze sobą w piętnastkowe wojaże i zdawać Wam relacje on-line. A tak to często po pewnym czasie zapominają nam się pewne szczegóły podróży i opowieści nie są pełne. Ja na przykład nie pamiętam już dobrze mojej piątkowej wycieczki Piętnastką. A na pewno było ciekawie, bo mieliśmy na pokładzie Klub Pijaczków, którzy zapewniali rozrywkę wszystkim pasażerom. Jeden to nawet prawie się na mnie przewrócił (na szczęście rurka go zablokowała), a potem podeptał mnie troszkę i opadł na siedzenie (które szczęśliwym trafem zwolniło się dosłownie 10 sekund wcześniej).
Niniejszym dziękujemy bardzo wszystkim, którzy oddali na nas głos!
Konkursu nie wygrałyśmy, ale przynajmniej odwiedziło nas w ostatnim czasie sporo osób. Mam nadzieję, że choć część z nich zostanie z nami na dłużej.

WAGON
W piątek wybrałam się do Warszawy. Nie tramwajem, lecz pociągiem. Muszę tu nadmienić, że stojąc na peronie nigdy nie umiem odnaleźć właściwego wagonu. Zwykle wsiadam do pociągu i szukam. Po drodze spotykam pana konduktora, pytam go o położenie mojego wagonu, a on mówi mi, że oczywiście idę złą stronę.
Tym razem było śmieszniej. Zaczęło się standardowo, ale tym razem na pytanie "gdzie jest wagon nr 15?" (fajny numer tak btw), Pan Konduktor odpowiedział, iż taki wagon nie istnieje!
Dość zdezorientowana wyciągnęłam bilet i razem sprawdziliśmy, że jednak umiem czytać i rzeczywiście mam miejscówkę w wagonie piętnastym. Konduktor zaczerpnął więc informacji u kolegi i pokierował mnie na koniec pociągu (oczywiście było to w kierunku, z którego chwilę wcześniej przyszłam).
Drugą nietypową rzeczą był fakt, że wagon ten miał być bezprzedziałowy, a jednak przedziały posiadał. Jedna z mych współpasażerek spytała nawet Kierownika Pociągu o tą anomalię, a on wyłożył nam pięciominutowy wykład o tym, że zabrakło im składu lecz panie w kasach powinny mieć dostęp do takiej informacji i powinny poinformować nas o tejże zmianie.

KOREK
Wczoraj natomiast udałam się na uczelnie w celach raczej rekreacyjnych (odzyskanie indeksu, uzyskanie kilku wpisów itp).
Spóźniłam się na Piętnastkę, więc pojechałam autobusem 811, mając nadzieję, że mój ukochany tramwaj się nie obrazi.
Miałam też jakąś sprawę do załatwienia w tajemniczym budynku P (choć nie tak tajemniczym jak budynek N). Gdy wracałam, na przystanek podjechała właśnie Piętnastka, więc chyba jednak się nie obraziła. Przejechałam się więc nią jeden przystanek z powrotem na "właściwą" uczelnię.
Także wszystko szło gładko... do czasu...
Wczoraj po raz pierwszy od lat wracałam z uczelni do domu autobusem!
Zwykle po prostu czekam na przystanku Bóg wie ile albo podjeżdżam do Dworu i tam czekam, albo wracam już stamtąd na piechotę.
Wczoraj, gdy wychodziłam z budynku uczelni, na przystanek podjeżdżały właśnie dwie 20. Na przystanku stała już 14.
Podeszłam bliżej.
Przed 14 stało 23, przed nim 15, a przed nią jeszcze ze trzy tramwaje numerów niezidentyfikowanych.
Zasięgnęłam informacji u Motorniczego jednej z dwudziestek, który powiedział mi, że był jakiś wypadek samochodowy. Samochód wpadł na tory i nikt nie potrafi go stamtąd wyciągnąć. Oznajmił też, że nie wiadomo ile to jeszcze potrwa.
Postanowiłam więc pójść na Gwiazdy na autobus, machając na pożegnanie kolejnym nadjeżdżającym tramwajom (w tym Piętnastce!).
I dobrze zrobiłam, bo autobus (811) przyjechał w mgnieniu oka, a koleżanka, która wracała z uczelni prawie godzinę później przekazała mi, że tramwajowy korek nie uległ jeszcze do tego czasu rozwiązaniu...

written by Marysia

poniedziałek, 21 stycznia 2008

ogarnęła mnie niemoc psychiczno-fizyczna, więc pomysłu na tytuł nie posiadam

Oj nic się nie staracie. Nic a nic na Piętnastkę nie głosujecie!
A Nasz Ukochany Tramwaj stara się jak nigdy!
Wczoraj jechałam nim 4 razy. Rano o 7:25 nie przyjechał za wcześnie, żebym mogła na niego zdążyć. Potem jak wracałam z uczelni do domu i spóźniłam się na Piętnastkę 3 minutki, to ona zrobiła mi przysługę i spóźniła się 4.
Po południu jeszcze raz jechałam na uczelnię na kolejne zaliczenie i też nie miałam żadnego problemu z dotarciem tam.
Oczywiście jak się tyle razy w ciągu dnia z komunikacji miejskiej korzysta, bez niespodzianek się nie obejdzie.
Z Katowic wracałam koło godziny 17 chyba. Najpierw podjechałam sobie na Pętle jakąś podwójną dwudziestką, bo akurat nadjechała (dodam, że pół minuty wcześniej jechała poprzednia).
Sprawdziłam na rozkładzie, że Piętnastka powinna się zjawić w przeciągu minuty. Nie zjawiła się, więc pomarzłam tam trochę, następnie wsiadłam w czternastkę i postałam sobie w niej dobre 10 minut... z niedużym hakiem.
Nie to, że ja stałam, a tramwaj jechał. Nie. Czternastka przemieściła się zaledwie do następnego przystanku i tam stanęła... a ja w niej.
Nikt w sumie nie wiedział, co się stało. Przyczyną zastoju wydaje się być pewien karlik, który usiłował zjechać do zajezdni, ale chyba nie bardzo mu to wychodziło.
W sumie nie ma tego złego. Dzięki temu nieplanowanemu postojowi, dogoniła nas kolejna Piętnastka i nie musiałam na nią czekać... Znaczy czekałam na nią, ale w tramwaju, a tam przynajmniej było cieplej (i to dużo cieplej!) niż na przystanku.
Jaki z tego morał? Wysyłajcie smsy o treści I00778 na numer 71222.

Leniwa Marysia

wtorek, 15 stycznia 2008

Notka o odwiedzinach

No więc nie zaczyna się zdania od "no więc", ale ja zacznę. No więc - nie uwierzycie - byłam ostatnio w Katowicach. I w Sosnowcu. Ale całkowicie przejazdem z Krakowa do Warszawy. Dziwne, ale tak jest szybciej.
Anyway - widziałam bardzo tajemniczy tramwaj grasujący po mieście wojewódzkim województwa śląskiego. Jadę sobie radośnie przez skrzyżowanie Francuskiej z 3go maja, tudzież Warszawską. A tam - jak nie wyskoczy tramwaj. A że ja jestem lekko skrzywiona na tym punkcie, to się obejrzałam od razu. Pomyślałam, że może to Piętnastka postanowiła mi pomachać, jako że jestem tu tylko chwilowo... Ale nie - był to tramwaj z napisem - uwaga - WYCIECZKA! No, czy się zdziwiłam? No zdziwiłam się.
Bo przecież kto by chciał jeździć na wycieczki tramwajami. Chyba że to słynna wszem i wobec trasa piętnastkowa, tylko że wtedy powinno być napisane Wycieczka śladami Piętnastki oraz tramwaj nie powinien się poruszać tylko stać sobie spokojnie na mijance na wysokości Stawików i być zepsuty:D
Więc niewiadomo. Pewnie to coś WOŚPowego, jak to pobijanie rekordów. Choć ja osobiście zgadzam się z Marysia. Pasażerowie Piętnastek i Czternastek pobijają te rekordy codziennie. Nawiasem mówiąc, to samo czynią pasażerowie warszawskiego autobusu 520 co rano. I czasami 132, którym jeżdżę do pracy. Ale wiele jeździ środków lokomocji o nieograniczonej liczbie miejsc.
A tymczasem - głosujcie, będzie nam bardzo miło:) Przypominam SMS o treści I00778 na numer 71222. Koszt SMS, to 1,22 zł brutto. Można wygrać iPoda, a jak się uda, to my z Marysią wygramy laptopa. Ja sobie rezerwuję klawiaturę i bebechy, Marysia bierze ekran. No albo na odwrót. Jeszcze niewiadomo:)

Radośnie, bo wyspanie - Magda

Aha - a 31 stycznia są urodziny bloga, pamiętajcie o tym!

spraw kilka czyli egzamin, rekord Guinnessa i agitacja wyborcza

Po pierwsze - dziś dzień egzaminu.
Nastawiłam sobie wczoraj budzik na 8:20, żeby spokojnie wstać, zebrać się, wykąpać i może nawet przyswoić jeszcze jakąś wiedzę, a następnie spokojnie udać się na uczelnię tramwajem o 9:45 (bo ten o 9:59 nie istnieje). Plan całkiem słuszny.
Dziś rano wstaję. Dziwnie jasno na dworze – myślę. Patrzę na zegarek – 9:17. Luzik.
Już miałam przewrócić się na drugi boczek na te 3 minutki, kiedy sobie uświadomiłam, że to 9:17 a nie 8:17!!! Jednak nie luzik...
Ale, jak to ja, nie przejęłam się tym za bardzo, wykąpałam się, zjadłam śniadanko i pojechałam na uczelnie tramwajem o 10:13 (bo ten o 9:59 nie istnieje).
Piętnastka w tym ciężkim dla mnie dniu była niezwykle uprzejma. Przyjechała o czasie, podwójna i spokojna. A w drodze powrotnej to nawet spóźniła się 7 minut (tudzież przyjechała o 7 minut za wcześnie – tego nigdy nie wiadomo), także nie czekałam na nią nic a nic. Również była podwójna, a i miejsce siedzące się dość szybko znalazło.
Niniejszym dziękuję Piętnastce za jej dzisiejsze zachowanie i wsparcie duchowe!

Po drugie. Magda miała o tym wczoraj napisać notkę, ale jak widać nie napisała, więc ja wspomnę o pewnym rekordzie Guinnessa pobitym podczas ostatniego finału Wielkiej Orkiestry. No cóż... może i bym była pod wrażeniem, gdyby nie fakt, że takie rekordy pobijane są codziennie w środkach komunikacji publicznej w całej Polsce, a nawet (jak donosi mój szpieg z Chin) na całym świecie i nikt się nimi nie interesuje. Głównie zapewne dlatego, że ludzie uczestniczący w pobijaniu rekordu bardziej zainteresowani są zaczerpnięciem choć odrobiny świeżego powietrza i (na zasadzie wyparcia) starają się nie myśleć o ilości osób zgromadzonych w pojeździe.

Na koniec ogłoszenie parafialne. Jedno, ale bardzo ważne!
Od dzisiaj można głosować na Piętnastkę w konkursie na bloga roku. Wszystkie szczegóły znajdziecie tu i tu.
Także wysyłajcie smsy o treści I00778 na numer 71222.
Koszt esemesa to 1,22 PLN, ale raz dla Piętnastki i dla nas możecie to zrobić, nie? Poza tym można wygrać iPoda, a dochód z głosowania przeznaczony będzie na pomoc dzieciom niewidomym i niedowidzącym (może na napisy do filmów dla niewidzących?).

Proszę o dużo głosów, za które z góry dziękuję.
Marysia Bez Głowy

niedziela, 13 stycznia 2008

Tradycyjnie w okresie sesji aktywność bloga wzrasta :)

Co ta sesja robi z ludźmi? Wczoraj była sobota, a ja i tak byłam na uczelni! Umówiłam się z koleżanką na 12 w celu wymiany notatek oraz poglądów na temat (nie)pisania pracy z analizy.
Oczywiście znów nie udało mi się wstać odpowiednio wcześnie, żeby wyrobić się na tramwaj o 11.23. Pojechałam więc następnym, który znów był spóźniony... tym razem jednak mniej niż 11 minut, więc w zasadzie nie ma o czym wspominać.
Za to żeby dostać się z powrotem do domku musiałam czekać już troszkę dłużej.
Na przystanek dotarłam około 13.20. Wg rozkładu 15 miała być 2 minutki wcześniej, choć czy przyjechała tak naprawdę nie wiadomo.
Nie przejęłam się w sumie tym przymusem czekania na tramwaj, bo pogoda piękna, a muzyka w słuchawkach wesoła, lecz po jakichś 10 minutach, gapiąc się tępo w kolejny odjeżdżający w przeciwnym kierunku tramwaj, zaczęłam się niepokoić. Otóż uświadomiłam sobie, że w moim kierunku jeszcze nic nie jechało. Nic! Nawet dwudziestka!!!
Wiem, że w weekendy tramwaje kursują rzadziej, ale żadnej dwudziestki w przeciągu 10 minut?! To dość niespotykane...
Kilka minut później ruch został wznowiony. Moim oczom, jeden za drugim, ukazały się kolejno: jakaś 11 ciągnąca Piętnastkę (zjazd do zajezdni oczywiście), prawie pusta podwójna 20, tramwaj nr 12 z napisem Awaria na czele (takiej linii jeszcze nie widziałam nigdy), wypchana po brzegi pojedyncza 14 i w końcu, na szarym końcu moja ukochana Piętnastka (ogór, żeby było bardziej swojsko), która zabrała mnie bezpiecznie do domku.

Potem jeszcze raz korzystałam z usług 15. Jechałam nią do Katowic, aby tam przesiąść w autobus do Gliwic. A dziś powrót: tramwaj, autobus i 815 do domu. Tym razem obyło się jednak bez przygód.
No cóż... podroż taka zajmuje z 2 godziny w jedną stronę – to chyba wystarczający dyskomfort.

Marysia

czwartek, 10 stycznia 2008

implikacje na dziś:
kolejki w kserach => sesja
intensywni bezdomni => zima

Piętnastka chyba próbowała dać mi dziś do zrozumienia, że nie jestem grzeczną dziewczynką i nie była dla mnie zbyt miła.
W czwartki mam tylko analizę finansową, a wiecie, że położyłam już na niej kreskę. Postanowiłam jednak udać się na uczelnię w godzinie trochę dogodniejszej (czyt. późniejszej) w celu pokserowania notatek wszelakich (tak tak, niestety sesja tuż tuż).
Umówiłam się z koleżanką o 12, więc postanowiłam pojechać tramwajką o 11.23. Niestety na nią się nie wyrobiłam, podążyłam więc spacerowym krokiem, z dużym zapasem czasowym, na tramwaj kolejny. I czekam, czekam, czekam.
W końcu się doczekałam. 11 minut spóźnienia! No chyba, że to była już ta jeszcze następna trochę wcześniej, a moja po prostu wypadła tudzież przyjechała dużo za wcześnie i też się na nią spóźniłam. Jak to zwykle w przypadku Piętnastki bywa – nie wiadomo.
Powrót też nie należał do bezkolizyjnych.
Miałam coś do załatwienia na rynku więc wracałam z przystanku pod teatrem. Tłum był tam ogromny i zastanawiałam się czy nie iść na autobus, ale od razu podjechała Piętnastka (i to nawet zgodnie z rozkładem!).
Problem polegał na tym, że skład był pojedynczy i i tak już nieźle wypchany. Najśmieszniejsza była młoda para z malutkim dzieckiem w ogromnym wózku. Kobitka popatrzyła zrezygnowanym wzrokiem, powiedziała tylko „No tośmy pojechali” i cała rodzinka została na przystanku, cóż było robić?
Ja na szczęście się do tramwaju zmieściłam i pojechałam do domu, skupiając się na ignorowaniu intensywnego piętnastkowego zapachu. A pod AE nawet dostało mi się miejsce siedzące! Pech chciał, że było to miejsce zaraz przed bezdomnym, który spał sobie smacznie i oprócz zapachu, zapewniał nam również ciekawe efekty dźwiękowe.
„Warunki jazdy są coraz gorsze” - komentowali ludzie.
Zaobserwowałam też pewną parkę, która stała sobie w przejściu i była popychana przez tłumy wsiadających i wysiadających pasażerów. Więc gdy tylko przerzedziło się troszkę, szybko przenieśli się bliżej mnie i Pana Bezdomnego. Miny szybko im zrzedły. „Chyba trafiliśmy z deszczu pod rynnę” - skwitowali, a ja pomyślałam, że oto właśnie jest Piętnastka!

written by Marysia

środa, 9 stycznia 2008

KONKURS

Niniejszym ogłaszam, że zgłosiłyśmy się (a w zasadzie ja, w imieniu Piętnastki, Magdy i swoim, nas zgłosiłam) do onetowskiego konkursu na bloga roku 2007.
Link znajduje się w linkach... A zresztą, tutaj też macie, proszę:
Ciasna Piętnastka

Na wygraną nie liczymy, choć miłoby było dostać takiego laptoka.
Traktujemy to raczej jako rodzaj reklamy i promocji Piętnastki. Niemniej jednak prosimy Was Drodzy Czytelnicy o wsparcie esemesowe, abyśmy przypadkiem nie zostały na szarym końcu za wszystkimi sweet szesnastkowymi blogaskami.
O szczegółach głosowania nie omieszkam Was poinformować asap, czyli jak tylko sama się dowiem co i jak. Będzie to w okolicach dnia 14 stycznia, gdyż bodaj od tego właśnie dnia głosować będzie można.

vote for Piętnastka!
by Marysia

wtorek, 8 stycznia 2008

Sosnowiec Warszawce pozazdrościł

Na początku witam wszystkich w nowym roku i szczęścia życzę (szczególnie studentom w czasie sesji i liczę, że odwdzięczą się tym samym ;))

A teraz do rzeczy.
Nie wiem czy wiecie, ale Magda swego czasu bardzo chwaliła warszawską komunikacje miejską, a konkretniej oznakowanie przystanków. W stolicy na każdej wiacie autobusowej/tramwajowej wypisana jest wielkimi drukowanymi literami nazwa przystanku. Także jak wiesz, gdzie chcesz wysiąść, to przynajmniej widzisz, że to już tu. Nie to co nasze przejrzyste rozkłady jazdy, z których często nawet z bliska nie da się nic odczytać.
Choć, na marginesie mówiąc, jak byłam odwiedzić Magdę w Warszawie to jedynie jakimś niesamowitym cudem i pod okiem Opatrzności udało mi się wysiąść na właściwym przystanku.
A wracając do tematu, jechałam sobie w okolicach Świąt Piętnastką. Trasa mój dom - dom Magdy. I cóż zauważyłam? Otóż powstało kilka nowych budek przystankowych. Tam, gdzie wcześniej ich nie było, stoją teraz zielone, nowiusieńkie wiaty autobusowe z pięknie wypisanymi nazwami przystanków. Ha! Nie bądźmy gorsi od Warszawki!
Od tego czasu żadnymi środkami komunikacji miejskiej się nie poruszałam, ale myślę, że teraz Władze Miasta zajmą się renowacją tych zdewastowanych przystanków, a potem może nawet tych, wyglądających jeszcze w miarę sprawnie. I będziemy ładnie oznakowani, ha!

Dumna Marysia

środa, 2 stycznia 2008

Hej, ludzie, ludzie!

Muszę się z Wami podzielić taką małą informacją. Choć w sumie to nieco się jej wstydzę.
Byłam w Sosnowcu. I nie jechałam piętnastką ani razu! A - przepraszam. Jechałam, ale tylko jeden przystanek. Bo piętnastka, w którą wsiadłyśmy z Marysią, celem jechania nią do Centrum, postanowiła pojechać jednak do Zajezdni Będzin. A może do były dwa przystanki? Chyba tak, bo wysiadłyśmy pod basenem na Żeromskiego. To chyba dwa.
W każdym razie podróż typowo piętnastkowa, bo nieudana.
Anyway. Zbliża się sesja, więc może Marysia wzmoże aktywność swą piętnastkową. Mnie na razie nie grozi. Może za miesiąc.

A póki co - dwa ogłoszenia.

Po pierwsze.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Oraz spóźnione Wesołych Świąt!

A po drugie.
Zapraszamy niniejszym na drugie urodziny Ciasnej Piętnastki!
Przypominam, że blogasek powstał w wyniku krótkich przemyśleń i kilku Żubrów dnia 31 stycznia 2006, a o godzinie 18:21 dodana została pierwsza nocia.
W zeszłym roku z okazji urodzin wykosztowałam się na reklamę. Może i w tym coś takiego będzie miało miejsce? Jeszcze nie wiadomo. Ale wpadnijcie się przekonać:)

Buziaki!
Magda