sobota, 14 czerwca 2008

i'm going off the rails on my crazy tram?


Byłam wczoraj na imprezie i zostałam zapytana (tu pozdrowienia dla świeżo upieczonej Pani Magister) o czwartkowe wykolejenie się tramwaju w Katowicach. Moja wiedza o tym wypadku była zerowa więc postanowiłam sprawdzić co i jak.
Sprawcą zajścia nie wydaje się być Piętnastka, ale odkryłam że nie był to odosobniony przypadek wykolejonego bolidu w ostatnim czasie.
Podobne zdarzenia miały miejsce na początku maja i w połowie kwietnia. A to pewnie i tak nie wszystkie tego typu wypadki na terenie Śląska i Zagłębia.
KZK GOP może i modernizuje stare bolidy, ale co z tego, jak torowiska są w opłakanym stanie?

A może po prostu powstał jakiś Ruch Wyzwolenia Tramwajów i biedne, uciśnione tramwaje mają już dość ograniczenia wolności jakim są dla nich tory? Może w ten właśnie sposób bojkotują system i ruszają drogą ku chwale?

written by Marysia

czwartek, 12 czerwca 2008

random thoughts

Grunt to spostrzegawczość. Dopiero kilka dni temu zauważyłam, że niejaki meteor51 tak ładnie i fachowo mnie 2 miesiące temu skomentował na temat autobusu 888 i nawet taki czaderski rozkład Piętnastki nam zapodał.
A propos rozkładu, zauważyłam już jakiś czas temu pewien szczegół dotyczący ostatniej jego zmiany. A mianowicie, pod Dworcem PKP w stronę Katowic rozkład zmienił się o 2 minutki (o tym już kiedyś pisałam), lecz spod AE w stronę Sosnowca już tylko o minutkę. Czyli że co? Tramwaje stoją sobie o minutkę krócej/dłużej na Zagórzu/Placu Wolności? I że niby dzięki temu się nie spóźniają? Buahaha. Taki żart ;)
Wiadomo przecież, że środki komunikacji miejskiej, a Piętnastki w szczególności, (nie) kursują w jakiejś swojej, tajemniczej, bliżej nie określonej, lecz na pewno zawirowanej strefie czasowej i ciężko doszukać się w tym systematyczności czy uporządkowania.
Generalnie jesteśmy już wszyscy do tego przyzwyczajeni i pogodzeni z taką koleją rzeczy.
Myślę że to jeden z powodów dla których ten blog troszkę już podumiera. Magda wyjechała do Warszawy, a ja też rzadko pojawiam się na uczelni. Owszem, biegam czasem na tramwaj, łamię obcasy i skręcam kostki a on i tak zamyka mi drzwi przed nosem. No ale ile można pisać to samo? Poza tym wiosna jest i czekanie w słoneczku na przystanku kwadrans czy dwa na kolejny skład nie irytuje mnie już tak, jakbym miała czekać na niego na dwudziestostopniowym mrozie. Przywykłam do czekania, podchodzę do tego ze spokojem i nie mam potrzeby rzucania tu inwektywami, że znów Piętnastka „troszeczkę” się spóźniła. Na przeklinanie Piętnastki trzeba będzie chyba poczekać do zimy... Teraz jak to powiedziałam, to pewnie Mój Ukochany Tramwaj da mi niedługo w kość ;)

written by Marysia

poniedziałek, 9 czerwca 2008

nic konkretnego ni oryginalnego - ot, taka poniedziałkowa notka o tym, że jeszcze czasem mi się zdarza jeździć Piętnastką

Złożyłam dziś na uczelni wizytę w celu uzyskania wpisu z pewnego przedmiotu.
Magister K. miał konsultacje o 16.30, więc postanowiłam udać się do Katowic autobusem 808 o 16:07. Oczywiście wyszłam z domu troszeczkę za późno. W dodatku musiałam jeszcze po drodze kupić bilety. Pouprawiałam sobie więc jogging (na obcasach niezbyt mi to wychodzi, szczególnie w klapkach, które to się nóg nie trzymają) i znalazłam się na przystanku o 16:07.
Autobus oczywiście – nie. Typowe.
Poczekałam kilka minut, aż podjechała Piętnastka (podwójna, przestronna, fioletowa – full wypas) i zabrała mnie na AE. Nie ma tego złego – pomyślałam – Wszak dawno nie korzystałam już z jej usług i troszkę się stęskniłam.
Zmieniłam zdanie, gdy wysiadłam z tramwaju i zaczęło padać. Ja - w spódniczce i z biustem na wierzchu - nie byłam na to przygotowana.
Oczywiście jako typowa kobieta zmieniająca zdanie miliard razy na sekundę, już kilka chwil później, pomyślałam, że jednak wszystko dobrze się złożyło. Spotkałam Magistra K. na schodach – on też się spóźnił. Dzięki tej zamianie autobusu na tramwaj, miałam idealny timing i nie musiałam czekać kwadransa pod pokojem Magistra K.otoczona szarymi ścinami uczelni, przejechałam się dawno nie widzianą Piętnastką (powrotna też mi szybciutko przyjechała!), a deszczyk nie był w sumie taki zły.

written by Marysia