piątek, 29 lutego 2008

złe dobrego początki

Miałam dziś zajęcia na uczelni o 9.50 więc postanowiłam tam pojechać (Pani daje zaliczenie za obecność więc wypada). Anyways, szłam sobie z pewnym zapasem czasowym na przystanek. Wchodząc nieśpiesznie po schodach, zauważyłam, że podjechał jakiś tramwaj. Nie przyspieszyłam jednak kroku. Było dopiero 10 po, a jak wiadomo Piętnastka przyjeżdża o 9.17.
Jakże się zirytowałam, gdy okazało się, iż to właśnie Piętnastka zamknęła mi drzwi przed nosem i odjechała.
Nie minęła nawet chwilka, uciekająca Piętnastka nie zdążyła nawet jeszcze zniknąć z linii horyzontu, a już podjechała następna. Co prawda już nie podwójna i z żulem na pokładzie (który to zmusił mnie swym zapachem do szybkiej zmiany miejsca), ale grunt, że przyjechała.
Swoją drogą obserwowałam ten pierwszy tramwaj, bo wietrzyłam tam jakiś podstęp. Przy ostatnich próbach kamuflażu środków komunikacji publicznej (vide dwie ostatnie notki), wszystko jest możliwe. Wszak to mogło być na przykład 27 podszywające się pod Piętnastkę.
I powiem Wam, że rzeczony tramwaj rzeczywiście skręcił w lewo a nie w prawo i tym samym nie pojechał do Katowic.
Także niespodziewanie wszystko dobrze się skończyło.
Opatrzność nade mną czuwała i wiedziała, że bardziej bym się zirytowała gdybym na ten pierwszy tramwaj przypadkiem była zdążyła.

told by Marysia

środa, 27 lutego 2008

albo nie znam cyferek, albo powinnam iść do okulisty

Oto numer Piętnastki, którą jechałam dziś na uczelnię:
Image Hosted by ImageShack.us


seen by shocked Maria

Śmieszną elkę dziś widziałam

Stała sobie na mijance na Morawie.
O przednie drzwi opierał się jeden pan. Drugi pan a także dwie kobitki siedzieli sobie z tyłu na miejscach dla pasażerów. Wszyscy zapatrzeni w horyzont.
Motorniczego, a raczej kandydata na motorniczego, brak.
Dziwne i śmieszne zarazem...
A może zaczęli werbować niewidzialnych ludzi do pracy w TŚSA?

noticed by Marysia

sobota, 23 lutego 2008

Bez tytułu, albowiem weny brak, podobnie jak mózgu jako takiego.

Generalnie należy się cieszyć, albowiem przekroczyliśmy magiczne 9 tysięcy odwiedzin na blogu. A to znaczy, że ktoś nas jednak czyta. Nie sądzę, żebyśmy sobie same nabiły przez dwa lata tyle wizyt. Mimo iż jest nas dwie ;]
Tydzień uważam za udany. Nie zdarzyło mi się spotkać piętnastki bez żula. Ale za to spotkałam jedną, która mi uciekła oraz dwie, którym się to nie udało, bo jestem mistrzynią sprintu do tramwaju.
Przećwiczyłam to wczoraj. Udało mi się to dwa razy!! Także wyjeżdżam z tarczą a nie na tarczy. Choć nie chwalmy dnia przed zachodem słońca. Nie wiadomo, co się może jutro zdarzyć:)
Generalnie to nie prawda, że wymienili tory bez tygodniowego zamknięcia trasy piętnastki. Prawdopodobnie dopiero przygotowują się do zamknięcia, a że trwa to już tydzień, to pewnie za miesiąc je zamkną i otworzą w wakacje. Toteż powodzenia życzymy Marysi w jej wojażach na uczelnię. Mnie to będzie wkurzać tylko czasem:) Bo generalnie te tory faktycznie tam leżą. Wczoraj nawet widziałam, jak coś przy nich robią. Jest to poważny powód do obaw, zaprawdę powiadam Wam.
I jeszcze chciałam się poskarżyć nie-piętnastkowo.
Po pierwsze, dlaczego zmienili numer nocnego z 84-N na 908?! Nie mogłam go zlokalizować na przystanku. A po drugie, to dlaczego, do jasnej cholery, jedzie on pod urząd miasta, a nie do centrum?!
No dobrze, wiem, że o północy z Centrum też nic do mnie nie jedzie, ale to takie dziwne jest... I nietypowe i można się przestraszyć. A potem biedna kobieta maszeruje o północy w piątek przez park - sama. Znam lepsze sposoby na popełnienie samobójstwa, skuteczniejsze też, bo tym razem nic się nie stało. Jednakowoż przechodząc do meritum chciałam powiedzieć, że komunikacja nocna w GOPie jest do bani! I nie podoba mi się, i proszę coś z tym zrobić.
Choć taki spacerek to niczego sobie jednak:P

Brgds, Magda

środa, 20 lutego 2008

Uciekające piętnastki i roboty drogowe.

Widzieliście kiedyś robota drogowego? Albo robota na wysokości? Ja też nie, tylko same napisy. To tak, jak w zoo piszą, że to jest wybieg dla niedźwiedzi, tylko że nie ma tam niedźwiedzi. Z resztą nie ważne.
Zaobserwowałam drugą piętnastkową właściwość, a nawet powiedziałabym złośliwość. Mianowicie, kiedy już właśnie idę na przystanek, żeby jechać do domu z uczelni, i stoję na przejściu dla pieszych (a może raczej przed przejściem), to właśnie wtedy przejeżdża tamtędy piętnastka w stronę Sosnowca. Nie żeby to było miłe. Wczoraj jeszcze poczekałam na następną (tą o pełnej, co miała być za sześć), ale dziś już mi się nie chciało. W nagrodę pojechałam zapchaną piętnastką w drugą stronę. Do Centrum Katowic, a stamtąd do domu 815. Trudno, co robić? Trzeba sobie w życiu radzić jakoś.
A z robotami drogowymi to było tak, że jeszcze poniedziałek widziałam panów, jak pracowali przy piętnastkowych torach obok Stawików. Ale nie pisałam, bo myślałam, że zauważę jakieś istotne zmiany, to od razu o nich doniosę następnym razem. Ale nie zauważyłam zmian :) Panowie najwyraźniej rozkopywali torowisko celem przeprowadzenia inwentaryzacji podkładów tramwajowych, a także wprowadzenia planowych opóźnień do rozkładu piętnastkowego, co im się akurat udało. Nawiasem mówiąc mieli taką piękną żółtą koparkę... I można ją było długo podziwiać, bo piętnastka tam stała i stała...
Zgodnie z przewidywaniami jestem na uczelni codziennie i tak zostanie do końca tygodnia. Prawdopodobnie piętnastkowym przygodom nie będzie końca... No chyba że popełnię samobójstwo - rzucając się pod piętnastkę oczywiście. Choć wątpię w skuteczność takiego czynu, wziąwszy pod uwagę prędkości przez piętnastki rozwijane. Co gorsza codzienne odwiedziny na uczelni nie przynoszą odpowiednich efektów, co jest dołujące. Tym lepiej, że mogę liczyć na piętnastkę.

Copyright by Magda

poniedziałek, 18 lutego 2008

Piętnastkowe powitanie, bilans dnia i uczelnia.

No więc uprzejmie donoszę, że powróciłam na jakiś czas do Sosnowca:)
I czuję się pięknie powitana przez piętnastkę. Wszak nie omieszkała pokazać mi się jako pierwszy środek lokomocji po wyjściu z dworca. Na szczęście przyjechał po mnie tata... Nie żebym nie ufała piętnastkom, ale jednak.
Odkryłam dziś w trakcie wielu wojaży do Katowic i z powrotem taką prawidłowość, że piętnastki, które mają być pod AE w moją stronę na jakieś 6 minut przed pełną, przyjeżdżają w momencie, kiedy zaczynają bić dzwony w pobliskim kościele. Zaobserwowałam to dziś dwa razy. Może to dzwony na trwogę? Uwaga, uwaga - nadciąga piętnastka!!
Ciekawą rzeczą jest to, że taka piętnastka jest oficjalnie spóźniona. (Było by to nie do określenia, gdyby przyjeżdżała minutę później, ale ona jest o pełnej - sześć minut, nie siedem.) Natomiast te jadące na AE z mojego przystanku są wcześniej. Rzekłabym nawet za wcześnie. Jedna to nawet mi uciekła. Ale za to dwie były podwójne. Także bilans dnia całkiem niezły.
4 piętnastki. Dwie spóźnione, jedna wcześniej (uciekła) i jedna w sam raz, dwie podwójne, jedna pojedyncza. Ta uciekająca też pojedyncza.
Po tej, co uciekła jechałam 815 więc prawie jak piętnastka:)
Ciekawe, co będzie jutro.
Nawiasem mówiąc pozałatwiałam nawet trochę rzeczy na uczelni, więc dzień nie jest stracony. Mimo że byłam tam dwa razy. Nie wiem ile razy będę jutro ;) Muszę nadrobić. A mówiłam, że na wyposażeniu nie obyło się bez śpiących śmierdzących żuli?
Przynajmniej piętnastkowo jest w normie.
Trzymajcie kciuki za moją sesję:)

Brought to You by Magda

czwartek, 14 lutego 2008

Czasem moja głupota mnie totalnie poraża... czyli bus trip :)

Jestem typową, stereotypową kobietą, jeżeli chodzi o rozróżnianie kierunków i orientację w terenie. Tak tak. Jak ktoś mi każe skręcić w prawo, to ja się pytam w które prawo. Potrafiłabym się pewnie zgubić we wsi z dwoma ulicami i pięcioma domami na krzyż. Do tego topografia mojego miasta jest mi nieznana i zwykle jak próbuję pójść jakimś skrótem to zajmuje mi to dwa razy więcej czasu niż normalna droga.
Jeżeli natomiast chodzi o komunikację miejską... No cóż... Podróżuję w zasadzie tylko Piętnastką. Tylko w niej czuję się bezpiecznie i wiem gdzie jestem (z reguły... choć raz zdarzyło mi się pomyśleć, że pojechałam przez przypadek na Zagórze, a byłam gdzieś w Szopienicach).

Przejdźmy jednak do meritum całej historii.
Otóż pojechałam sobie dzisiaj na zakupy. Najpierw podskoczyłam do Plejady. Piętnastką, bo akurat podjechała - brawa dla niej!!! Tam jednak nic nie kupiłam i postanowiłam przemieścić się do Auchan. Poszłam na przystanek pod Magdy dom i wsiadłam do autobusu, który akurat pojawił się na przystanku. Pomyślałam bowiem radośnie, że stamtąd to przecież na pewno wszystko jedzie do Auchan.
Po chwili naszła mnie jednak myśl, że chyba jednak niekoniecznie to 835, w którym właśnie siedzę, więc wysiadłam na najbliższym przystanku w celu sprawdzenia tej zagadki na rozkładzie. Rozkład okazał się przejrzysty niestety.
A że akurat podjechało 299, to niewiele myśląc do niego wsiadłam.
Nie przyszło do mojej malutkiej główki, że jak już autobus skręcił właściwie w stronę Zagórza, to się wracać na Środulę nie będzie. Z minuty na minutę byłam jednak coraz bardziej pewna, że tam gdzie bym chciała linią 299 nie dotrę... I tym właśnie sposobem pojechałam na sam koniec trasy czyli na Zagórzowską Zajezdnię.
Stamtąd jakimś busem z powrotem do centrum, żeby się dowiedzieć, że bezpłatny bus do Auchan odjechał kilka minut wcześniej. No ale wymarzłam troszkę na przystanku i doczekałam się w końcu na 188.
Później obyło się już bez większych sensacji i po zakupach bezpiecznie i dość szybko dotarłam do domu.

Oczywiście nie kupiłam tego, po co do marketu pojechałam, ale jeżeli chodzi o zakupy też jestem prawdziwą kobietą i rzadko wychodzę ze sklepu z pustymi rękami.
Także jestem szczęśliwą posiadaczką książki pewnego irlandzkiego autora i części ubrania, które i tak pewnie nigdy nie zobaczą światła słonecznego (raczej przyciemnione światełko lampki nocnej).

Pozdrawiam serdecznie i całuśnie ;)
Happy Valentines!
Marysia

PS. Od poniedziałku wracam na uczelnię, więc mam nadzieję, że po weekendzie będzie tu znowu bardziej piętnatskowo.

czwartek, 7 lutego 2008

A w Krakowie...

Dziś troszkę o komunikacji krakowskiej.
Generalnie niezbyt często bywam w kulturalnej stolicy Polski, lecz zawsze zadowolona byłam z ichniejszego transportu publicznego.
Jakoś nigdy specjalnie długo czekać na przystanku nie musiałam, a i pod wrażeniem byłam, gdy dane mi było jechać w trzecim(!) wagonie tramwaju. Choć pewnie jak na tak zaludnione miasto, taki trzy-wagonowy skład to jak dla nas przegubowiec.
W każdym razie nie da się ukryć, że komunikacja miejska w całym kraju to jakiś jeden wielki żart.
Docierają do nas wszak różne historyjki. Jakby chociaż ta wspomniana już kiedyś przez Magdę wypowiedź pewnego Krakowiaka, a której to całość możecie znaleźć tutaj.
Albo taki oto filmik dotyczący komunikacji nocnej.
Czy naprawdę jest tak źle?
Piszcie piszcie! Czy duch Piętnastki krąży też i w Waszych miastach?

Marysia

wtorek, 5 lutego 2008

Cudo Techniki

Jak stałam dziś rano na przystanku i czekałam na Piętnastkę, to widziałam bardzo fajne, nowe 21 jadące w kierunku przeciwnym. Tylko nie umiem teraz w necie znaleźć takiego modelu. Mogło to być coś takiego tylko czerwone, ale pewna nie jestem.
Drugi taki skład podróżował sobie po zajezdni.
Może Piętnastki też czasem będą takie jeździć, co?

wished by Marysia