niedziela, 31 sierpnia 2014

Maria Awaria czyli Podsumowanie Lata

Nie wszyscy może wiedzą, ale od 30 czerwca przerzuciłam się na stałe na komunikację miejską. Zmiana lokalizacji pracy przekonała mnie, żeby zamienić wóz na bus. Niestety nie na Piętnastkę, ale wierzę, że i tak będzie zabawnie.
Miałam ogłosić konkurs odnośnie szybkości wystąpienia pierwszej notki (a tym samym komunikacyjnej przygody), ale okazało się, że jestem takim leniwcem, że nawet nie napisałam notki konkursowej. Kajam się i w skrócie przedstawiam wydarzenia ostatnich dwóch miesięcy.
Już pierwszego tygodnia biegłam na autobus. Misja zakończyła się sukcesem. Pewnego dnia drugiego tygodnia wojaży o godzinie 7 rano do autobusu wsiadło 2 panów z piwkiem. Trochę im zazdrościłam, że oni jeszcze mają imprezkę a ja muszę do roboty jechać – takie życie. Panowie wsiedli, wyrazili swoje zdegustowanie faktem, że w autobusie sami gorole, rzucili kilka epitetów czym zirytowali panią z małym dzieckiem, poopowiadali kilka kawałów i wysiedli na następnym przystanku. Dowcipy były oczywiście o gorolach. Niestety nie jestem w stanie żadnego przytoczyć, gdyż z dykcji tychże panów, wywnioskowałam, że nie było to ich pierwsze piwko tego dnia w związku z czym miałam pewne trudności z przyswojeniem przekazywanych przez nich informacji. Pamiętam jeden: Dlaczego Żydzi w Oświęcimiu nie myli zębów? Puenty nie zrozumiałam. Może ktoś zna?
W trzecim tygodniu nastąpiła pierwsza prawdziwa awaria. Awaria drzwi. Chciałam wcześniej pojechać do pracy, ale 61 pokrzyżowało mi plany. Przyjechało spóźnione, a Pan Kierowca oznajmił, że dalej nie jedzie, bo środkowe drzwi się nie otwierają i że przyjedzie po nas autobus zastępczy. Po co komu do jazdy drzwi? Ja nie rozumiem (dobra dobra, wiem, PPOŻ i takie tam pierdoły). W każdym razie bez sensu taka awaria. W ogóle nie spektakularna a Pan Kierowca dalej jechać nie chciał. W międzyczasie oczekiwania na autobus zastępczy, Pan próbował naprawić drzwi... co mu się udało! Także koniec końców pojechaliśmy tymże wozem i nie spóźniłam się przynajmniej do pracy.
W ostatnim tygodniu sierpnia miałam dość napięty grafik ze względu na przygotowania przedurlopowe. Pogoda postanowiła mnie wesprzeć – taka lało, że można było pływać ulicami i wracałam do domu 45 minut dłużej niż normalnie (jak nie dłużej). Innego dnia za to wracając z zumby (autem, nie jestem aż tak szalona żeby jeździć tam autobusem) zatrzymali mnie Panowie Policjanci i okazało się, że nie mam przy sobie dokumentów. Byli bardzo mili i zaoszczędziłam 150zł, ale zmarnowałam sporo czasu. Magdy (mojego kuriera) i swojego (a wyszłam specjalnie wcześniej żeby się jeszcze ogarnąć przed wyjazdem!).
Początek sierpnia upłynął mi w autokarze. Niestety nic się nie popsuło ani nie wjechaliśmy do rowu. Nie zderzyliśmy się też z łażącymi drogą krowami czy innymi galopującymi koniami. Także nie ma o czym pisać ;) Za to po powrocie, w długi weekend, ukradli mi tablice rejestracyjne, dzięki czemu mogłam się przejechać Piętnastką na komisariat. Cudowne przeżycie. Okazało się że 15 sierpnia ok. 21:30 samochodem marki Hyundai ukradłam bak benzyny na Klimontowie. Polecam.
Na koniec dodam jeszcze, że w czwartek oficjalnie otworzyłam sezon na menele. Na szczęście to początek sezonu i dało się jakoś wysiedzieć naprzeciw śmierdzącego pana, ale przeżycie do najprzyjemniejszych nie należało.
Lato się kończy, rok szkolny/akademicki  za pasem i pewnie w autobusach będzie większy tłok. Trochę się obawiam, ale mam nadzieję, że jakoś to będzie...

Obiecująca Pisać Częściej Marysia

czwartek, 28 sierpnia 2014