środa, 30 stycznia 2008

O niewygranym konkursie, Marysi, która jeździ koleją i samochodzie, który chciał być tramwajem.

LAPTOP
Zakończył się drugi etap konkursu na bloga roku. Niestety nie przeszłyśmy do kolejnego etapu i nie wygrałyśmy laptopa. Szkoda, bo na pewny by się przydał. Mogłybyśmy go brać ze sobą w piętnastkowe wojaże i zdawać Wam relacje on-line. A tak to często po pewnym czasie zapominają nam się pewne szczegóły podróży i opowieści nie są pełne. Ja na przykład nie pamiętam już dobrze mojej piątkowej wycieczki Piętnastką. A na pewno było ciekawie, bo mieliśmy na pokładzie Klub Pijaczków, którzy zapewniali rozrywkę wszystkim pasażerom. Jeden to nawet prawie się na mnie przewrócił (na szczęście rurka go zablokowała), a potem podeptał mnie troszkę i opadł na siedzenie (które szczęśliwym trafem zwolniło się dosłownie 10 sekund wcześniej).
Niniejszym dziękujemy bardzo wszystkim, którzy oddali na nas głos!
Konkursu nie wygrałyśmy, ale przynajmniej odwiedziło nas w ostatnim czasie sporo osób. Mam nadzieję, że choć część z nich zostanie z nami na dłużej.

WAGON
W piątek wybrałam się do Warszawy. Nie tramwajem, lecz pociągiem. Muszę tu nadmienić, że stojąc na peronie nigdy nie umiem odnaleźć właściwego wagonu. Zwykle wsiadam do pociągu i szukam. Po drodze spotykam pana konduktora, pytam go o położenie mojego wagonu, a on mówi mi, że oczywiście idę złą stronę.
Tym razem było śmieszniej. Zaczęło się standardowo, ale tym razem na pytanie "gdzie jest wagon nr 15?" (fajny numer tak btw), Pan Konduktor odpowiedział, iż taki wagon nie istnieje!
Dość zdezorientowana wyciągnęłam bilet i razem sprawdziliśmy, że jednak umiem czytać i rzeczywiście mam miejscówkę w wagonie piętnastym. Konduktor zaczerpnął więc informacji u kolegi i pokierował mnie na koniec pociągu (oczywiście było to w kierunku, z którego chwilę wcześniej przyszłam).
Drugą nietypową rzeczą był fakt, że wagon ten miał być bezprzedziałowy, a jednak przedziały posiadał. Jedna z mych współpasażerek spytała nawet Kierownika Pociągu o tą anomalię, a on wyłożył nam pięciominutowy wykład o tym, że zabrakło im składu lecz panie w kasach powinny mieć dostęp do takiej informacji i powinny poinformować nas o tejże zmianie.

KOREK
Wczoraj natomiast udałam się na uczelnie w celach raczej rekreacyjnych (odzyskanie indeksu, uzyskanie kilku wpisów itp).
Spóźniłam się na Piętnastkę, więc pojechałam autobusem 811, mając nadzieję, że mój ukochany tramwaj się nie obrazi.
Miałam też jakąś sprawę do załatwienia w tajemniczym budynku P (choć nie tak tajemniczym jak budynek N). Gdy wracałam, na przystanek podjechała właśnie Piętnastka, więc chyba jednak się nie obraziła. Przejechałam się więc nią jeden przystanek z powrotem na "właściwą" uczelnię.
Także wszystko szło gładko... do czasu...
Wczoraj po raz pierwszy od lat wracałam z uczelni do domu autobusem!
Zwykle po prostu czekam na przystanku Bóg wie ile albo podjeżdżam do Dworu i tam czekam, albo wracam już stamtąd na piechotę.
Wczoraj, gdy wychodziłam z budynku uczelni, na przystanek podjeżdżały właśnie dwie 20. Na przystanku stała już 14.
Podeszłam bliżej.
Przed 14 stało 23, przed nim 15, a przed nią jeszcze ze trzy tramwaje numerów niezidentyfikowanych.
Zasięgnęłam informacji u Motorniczego jednej z dwudziestek, który powiedział mi, że był jakiś wypadek samochodowy. Samochód wpadł na tory i nikt nie potrafi go stamtąd wyciągnąć. Oznajmił też, że nie wiadomo ile to jeszcze potrwa.
Postanowiłam więc pójść na Gwiazdy na autobus, machając na pożegnanie kolejnym nadjeżdżającym tramwajom (w tym Piętnastce!).
I dobrze zrobiłam, bo autobus (811) przyjechał w mgnieniu oka, a koleżanka, która wracała z uczelni prawie godzinę później przekazała mi, że tramwajowy korek nie uległ jeszcze do tego czasu rozwiązaniu...

written by Marysia

Brak komentarzy: