środa, 31 stycznia 2007

Sto lat, sto lat!!!

Czy nie wydaje wam się, że od dzisiaj powinna być Ciasna Szesnastka?
W każdym razie niech nam żyje nasz blogasek długo i szczęśliwie. Choć wiąże się to z przeżywaniem kolejnych piętnastkowych przygód.
Ogólnie to smutek, że nie możemy dziś świętować tak naprawdę tych urodzin, poświętujemy w kwietniu.

A ja chciałam powiedzieć tylko, że w poniedziałek Piętnastka jak zwykle nie zawiodła mnie w drodze na egzamin. Do trzech razy sztuka, jak to się mówi. Pierwsza nie przyjechała. Druga przyjechała, ale się nie zatrzymała, a trzecia była ogórem. Przynajmniej jechała do Katowic. Nikogo chyba nie zdziwi informacja, że spóźniłam się na egzamin, prawda? W powrotnej drodze też nie było za różowo. Postałam sobie na Menelkach pół godziny i też było fajnie. Należy dodać, że akurat w poniedziałek temperatura oscylowała wokół zera, wiał porywisty wiatr i padał deszcz. Jak dojechałam na uczelnię, byłam cała mokra. W tramwaju nie wyschłam, bo nie grzali.

Tak to właśnie jest piętnastkowo. Czekałam z tą informacją na dziś, bo wiedziałam, że nie będę już potem jechać tramwajem. A chciałam napisać coś radośnie piętnastkowego i urodzinowego.

Z okazji urodzin blogaska, WSZYSTKIEGO PIĘTNASTKOWEGO!!

Magda

u mnie nowa nocia - wpadnij!

Sto lat sto lat niech zyje zyje nam sto lat stolat niech jej gwiazdka pomyslnosci nigdy nie zagasnie, i jeszcze jeden i jeszcze raz sto lat sto lat niech zyje nam!
Czujecie? Taj jezdzic stuletnia pietnastka?! to by dopiero bylo szalenstwo!!!!!

A tak jakbyscie jeszcze nie zakumali to oznajmiam ze dzis blog ma swe pierwsze urodziny. Rowniotko rok temu sie z Magda upilysmy i zalozylysmy naszego pierwszego blogaska. Ciezko bylo ale po wielkich trudach (majac przy tym niesamowita frajde) dodalysmy pierwsza nocie... No i tak od roku, jak tylko nam Pietnastka pozwoli, od czasu do czasu dodajemy kolejne.

Smutek tylko ze sie dzisiaj nie upije za zdrowie Goracej Pietnastki. A juz na pewno nie z wspolwlascicielka bloga... No ale coz, takie jest zycie.
Bedziemy mialy duzo do nadrobienia w kwietniu.
Bo tak, moi kochani. Wracam do kraju na troszke na poczatku kwietnia!!! Takze szykujcie impreze!

I jeszcze chcialam powiedziec ze mi sie z tego wszystkiego snila komunikacja miejska.
Najpierw tramwaj 21 (jakies roboty byly wiec 15 nie kursowala i jezdzilysmy z Magda na uczelnie tramwajem 21). Tak czy inaczej dziwny on byl, bo w zasadzie mial tylko sciany boczne. Dachu nie bylo a od frontu tez wiaterek powiewal. Tramwaj ten podjezdzal pod sama patelnie (ulica Warszawska zyby bylo smieszniej) i dalej nie mogl jechac z powodu remontu, wiec (w tym wypadku) Pani Motornicza przesiadala sie na drugi koniec wagonu i jechala w druga strone (jak w pociagu! szalenstwo!) i dojezdzala az pod empik... a dalej nie wiem.
Pozniej natomiast snil mi sie powrot z uczelni czyms w rodzaju autobusu szkolnego. Ten sen juz nie byl taki dziwny i w sumie dosc realistyczny. Tyle tylko ze dzwonilam do domku ze bede za 20 minut, a po 40 minutach przejechalismy jakis kilometr. Czyli w sumie zyciowy sen :)

Nic to. Koncze juz.
PIJCIE ZA ZDROWIE PIETNASTKI !!!
i komciujcie komciujcie!
Marysia

niedziela, 21 stycznia 2007

- Oh, you used to have trams in here
- Yeah, it was like few weeks ago

Mamy w pracy na scianach takie ladne zdjecia niegdysiejszego Aberdeen.
Fajne sa, ale jakos nigdy sie im za bardzo nie przygladalam. Dopiero jakis czas temu naprawde je zauwazylam.
No i tak sobie lukam, a tam tory tramwajowe na glownej ulicy miasta.
Szalenstwo!

A tytul notki to fragment mej rozmowy z kolega z pracy zainspirowany wspomnianym wyzej zdjeciem.



I jeszcze ciekawostka jezykowa.
No bo oczywiscie od razu, jak tylko zobaczylam to zdjecie, pomyslalam zeby napisac o tym nocie. I dobry kwadrans sie zastanawialam jak sie mowi they used to have po polsku...
Porazka.
Gdy opowiedzialam to Magdzie, zyczyla mi powodzenia w pisaniu pracy magisterskiej za rok. Powodzenia zatem!

Rowero, Marysia

poniedziałek, 15 stycznia 2007

Średnia dnia: trzy i pół...

Heh, wiecie, jesteśmy szczęśliwi. Ogólnie już próbowałam napisać notkę o tym, jak pojechałam sobie piętnastką dookoła Pętli Zawodzie-Zadupie, ale nie wyszło, skasowała się. Pewnie za bardzo ociekała żółcią i sarkazmem...
W każdym razie udało mi się pierwszy raz w życiu pojechać sobie w kółeczko z piętnastką. Kiedyś pojechałyśmy z Marysią na pętlę, ale to była Siódemka, a to się nie liczy. Teraz było tak, że wsiadłam sobie ładnie w piętnastkę, a tu w centrum pan powiedział, że on to będzie zawracał na Zawodziu, bo nie ma przejazdu do Katowic. Potem się okazało, że kogoś coś potrąciło, więc właściwie to nieśmieszne. W każdym razie ja się nie przejęłam tym, co pan powiedział, bo do Zawodzia to jeszcze daleko było i długo się tam jedzie. Poza tym pan był miły i w ogóle poszedł do drugiego wagonu powiedzieć ludziom też, żeby wiedzieli, na co się piszą wsiadając w Piętnastkę. W ogóle był miły, bo na Zawodziu wyszedł jeszcze raz i powiedział, że jak nam wygodniej, to możemy wysiąść na pętli, bo on i tak będzie zawracał tam. I brawo, brawo, bo rzadko się zdarzają mili motorniczy.
Poszłam sobie z pętli na piechotę, nie zwracając uwagi żadnej na mijające mnie tramwaje, w tym piętnastkę. Oczywiście przejazd od razu się zrobił, jak tylko wysiadłam z tramwaju i ruszyłam z buta na uczelnię, ale przecież to tak typowe, że nawet nie warto wspominać. A przynajmniej się przejechałam w koło z piętnastką:) Nic to, że mnie przewiało i zmarzłam...
W ogóle to zastanawiam się, czy nie ponarzekać teraz na inne środki komunikacji, typu drogie jak cholera pociągi, albo może na 808, który notorycznie się spóźnia, powodując moje spóźnienia do pracy. Zwłaszcza, że jest jedynym autobusem, który mi pasuje w niedziele jak jadę na 16 czy 17. No i porażka. Czy wiecie, że mam do pracy 3 przystanki i muszę jeździć na składaka? Bez sensu. 808 spóźnia się po kilkanaście minut. Ja rozumiem, że na rondzie są korki, ale przecież po to otworzyli ten tunel pod nim... Ale nie ma tak łatwo... Nie można mieć wszystkiego.

A tytuł dzisiejszej notki stąd, że dziś dostałam trzy, trzy i pół, i cztery :D I brawo brawo, sesja nagle idzie do przodu. Gorzej, że jutro muszę wstać na 8 (!) i dojechać piętnastką do Katowic na egzamin. Pomijając fakt, że jeszcze nic nie umiem. Ale niech się zadość stanie tradycji, że zamiast się uczyć, piszę notkę:D

Pozdro, pozdro dla wszystkich.
Sesjowa Magda.

PS
Zapomniałam powiedzieć, że wczoraj był PIĘTNASTY finał WOŚPu. Ciekawe, czy jeździli Piętnastkami? (:

środa, 3 stycznia 2007

Witajcie w nowym roku:D

Z krótkich informacji niekoniecznie na temat mam do przekazania, że wkrótce blog będzie obchodził swoje pierwsze urodziny! Hurra!!
Choć właściwie nie jest to wcale powód do radości, bo wynika z tego, że piętnastka przez cały rok dawała nam powody do pisania notek, czyli nawalała permanentnie. Ale przecież to śmieszne.

A żeby nie było, to chciałam powiedzieć, ze moja pierwsza w tym roku podróż piętnastką wcale nie była zwyczajna... Taką piętnastką jeszcze nie jechałam, ale może jeszcze mi się zdarzy. Wsiadam sobie do niej, zapchana była nieco. Rozglądam się wyciągając szyję, w poszukiwaniu miejsca siedzącego. No i widzę, że w jednym miejscu nie ma głowy... Więc zmierzam tam powoli. Ale... Po bliższych oględzinach okazało się jednak, że to nie było krzesło zajęte przez dziecko. Tam w ogóle nie było krzesła. Zamiast miejsca siedzącego - miejsce stojące. Krzesła brak. Być może jakiś wysoki pasażer wkurzył się, że nie może sobie wyciągnąć nóg wygodnie. A może pozostałość po sylwestrowych przeżyciach piętnastki? Nie wiadomo. Ale i tak śmieszne:D

Wszystkiego dobrego w nowym roku!
Pozdrawiam,
Magda