środa, 30 maja 2007

Długo mnie nie było.

A byłam tam, gdzie nie ma tramwajów. Na Mazurach znaczy. Byłam też w Stolicy, ale tylko trochę jeździłam tramwajami. Z resztą komunikacja miejska w Warszawie wcale nie jest taka zła. Na pewno jest lepsza od naszej. Bo jeździ częściej:) Udało mi się co prawda przejechać tramwajem wycieczkowym 22. Bardzo fajnie, bardzo długo. Ciekawe miejsca zobaczyłam.
A u nas to co zwykle. Choć śpieszę donieść, że panowie skończyli budować schody na moim przystanku piętnastkowym. Choć połączone są nadal z wiaduktem za pomocą deski-kładki, żeby ludzie nie powpadali pomiędzy schody a chodnik:) Ale najważniejsze, że są. Nawet dzisiaj po nich szłam. Dziwne to uczucie tak sobie schodzić od razu na dobry przystanek i nie musieć przechodzić przez tory.
Aha i widziałam jeszcze dymiącą, kurzącą i śmierdzącą dwudziestkę dzisiaj w Katowicach. Czułam też:) Generalnie motorniczy się chyba cieszył, że już za dwa przystanki ma zajezdnię.

I jeszcze. Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka, tak na zaś(:
I że ładna jest pogoda i pewnie aktywność bloga wzrośnie, bo sesja nadchodzi, ale nie boimy się.

Buziaki dla Wszystkich.
Magda

poniedziałek, 7 maja 2007

Tajemnicze przeżycia

Generalnie jeżdżenie piętnastką jest straszne. Począwszy od tego, że nie wiadomo nigdy, czy przyjedzie, a jeśli już przyjeżdża, to nie wiadomo, czy to ta wcześniejsza spóźniona, czy to ta późniejsza jedzie wcześniej. Dzisiaj tak miałam, że przychodziłam na przystanek, a tam przyjeżdżał tramwaj. Z rozkładem miało to tyle wspólnego, że się nie zgadzało z nim. Ogólnie straszne. Poza tym odkryłam dzisiaj, skąd mam te siniaki na kolanach. Wcześniej nie zwróciłam na to uwagi, ale odstępy pomiędzy siedzeniami są zdecydowanie za małe. Współczuję moim wyższym kolegom, naprawdę.
Co więcej, dzisiejsza piętnastka parzyła w stopy! Ja nie wiem, jak to się działo, ale przez całe pół godziny jazdy, podłoga wagonu była gorąca tak, że czułam to przez tenisówki. Wcale nie było to przyjemne, zaprawdę powiadam Wam, właściwie to nawet mnie to trochę przerażało. Je wiem, czy chcę rozwikłać zagadkę przyczyny tego stanu. Brr... Żeby tak chciały te piętnastki robić w zimie, jak jest minus 20. Ale nie - one wtedy wcale nie jeżdżą, a pasażerom pozostaje korzystać z koksowników na przystankach:)

No i chciałam jeszcze się pochwalić, że byłam na pętli Zagórze. Mieści się ona w takiej kotlince. Jest tam strasznie, pełno krzaków i jacyś panowie grający w karty. W życiu bym tam nie poszła po ciemku. Co więcej piętnastka jedzie z pętli przez taki straszny tunel, który się sypie i wygląda, jakby się miał zaraz zawalić. Jestem pełna podziwu dla Motorniczych, nie wiem, jak oni to znoszą.

I tyle na dziś. Wiosna zawitała, na ulice wyłonili się zakochani, co mnie wkurza, jako że jestem sama. Sesja się zbliża, grupa zaliczeniami jakimiś straszy na mailu. Maturzyści piszą maturę, poziom obniża się z roku na rok coraz bardziej. A mnie nie chce się pisać pracy magisterskiej, ani uczyć, ani nic w ogóle.
Kto mnie weźmie na łódkę...? Hehe!

A mimo to mam dobry humor, może dlatego, że pierwszy raz od dawna jechałam piętnastką?

Magda