środa, 20 lutego 2008

Uciekające piętnastki i roboty drogowe.

Widzieliście kiedyś robota drogowego? Albo robota na wysokości? Ja też nie, tylko same napisy. To tak, jak w zoo piszą, że to jest wybieg dla niedźwiedzi, tylko że nie ma tam niedźwiedzi. Z resztą nie ważne.
Zaobserwowałam drugą piętnastkową właściwość, a nawet powiedziałabym złośliwość. Mianowicie, kiedy już właśnie idę na przystanek, żeby jechać do domu z uczelni, i stoję na przejściu dla pieszych (a może raczej przed przejściem), to właśnie wtedy przejeżdża tamtędy piętnastka w stronę Sosnowca. Nie żeby to było miłe. Wczoraj jeszcze poczekałam na następną (tą o pełnej, co miała być za sześć), ale dziś już mi się nie chciało. W nagrodę pojechałam zapchaną piętnastką w drugą stronę. Do Centrum Katowic, a stamtąd do domu 815. Trudno, co robić? Trzeba sobie w życiu radzić jakoś.
A z robotami drogowymi to było tak, że jeszcze poniedziałek widziałam panów, jak pracowali przy piętnastkowych torach obok Stawików. Ale nie pisałam, bo myślałam, że zauważę jakieś istotne zmiany, to od razu o nich doniosę następnym razem. Ale nie zauważyłam zmian :) Panowie najwyraźniej rozkopywali torowisko celem przeprowadzenia inwentaryzacji podkładów tramwajowych, a także wprowadzenia planowych opóźnień do rozkładu piętnastkowego, co im się akurat udało. Nawiasem mówiąc mieli taką piękną żółtą koparkę... I można ją było długo podziwiać, bo piętnastka tam stała i stała...
Zgodnie z przewidywaniami jestem na uczelni codziennie i tak zostanie do końca tygodnia. Prawdopodobnie piętnastkowym przygodom nie będzie końca... No chyba że popełnię samobójstwo - rzucając się pod piętnastkę oczywiście. Choć wątpię w skuteczność takiego czynu, wziąwszy pod uwagę prędkości przez piętnastki rozwijane. Co gorsza codzienne odwiedziny na uczelni nie przynoszą odpowiednich efektów, co jest dołujące. Tym lepiej, że mogę liczyć na piętnastkę.

Copyright by Magda

Brak komentarzy: