piątek, 29 lutego 2008

złe dobrego początki

Miałam dziś zajęcia na uczelni o 9.50 więc postanowiłam tam pojechać (Pani daje zaliczenie za obecność więc wypada). Anyways, szłam sobie z pewnym zapasem czasowym na przystanek. Wchodząc nieśpiesznie po schodach, zauważyłam, że podjechał jakiś tramwaj. Nie przyspieszyłam jednak kroku. Było dopiero 10 po, a jak wiadomo Piętnastka przyjeżdża o 9.17.
Jakże się zirytowałam, gdy okazało się, iż to właśnie Piętnastka zamknęła mi drzwi przed nosem i odjechała.
Nie minęła nawet chwilka, uciekająca Piętnastka nie zdążyła nawet jeszcze zniknąć z linii horyzontu, a już podjechała następna. Co prawda już nie podwójna i z żulem na pokładzie (który to zmusił mnie swym zapachem do szybkiej zmiany miejsca), ale grunt, że przyjechała.
Swoją drogą obserwowałam ten pierwszy tramwaj, bo wietrzyłam tam jakiś podstęp. Przy ostatnich próbach kamuflażu środków komunikacji publicznej (vide dwie ostatnie notki), wszystko jest możliwe. Wszak to mogło być na przykład 27 podszywające się pod Piętnastkę.
I powiem Wam, że rzeczony tramwaj rzeczywiście skręcił w lewo a nie w prawo i tym samym nie pojechał do Katowic.
Także niespodziewanie wszystko dobrze się skończyło.
Opatrzność nade mną czuwała i wiedziała, że bardziej bym się zirytowała gdybym na ten pierwszy tramwaj przypadkiem była zdążyła.

told by Marysia

Brak komentarzy: