wtorek, 9 grudnia 2008

Knight Bus

Byłam sobie ostatnio w barze. A konkretniej w Falkonie.
Kto się w topografii Sosnowca mniej więcej orientuje, ten wie, że to klub bilardowy położony w odległości około 15-20 minut szybkiego marszu od mojego mieszkanka. Teraz to raczej więcej niż mniej, bo z powodu remontów i nadbudowy kamienic w okolicy ulicy Sportowej, nie bardzo da się przy takiej pogodzie chodzić skrótem.
W każdym razie o ile do baru zwykle udaję się na własnych nóżkach, tak w podróży powrotnej liczę na autobus.
W ten piątek szczególnie zależało mi na powrocie nocnym autobusem. Z dwóch powodów. Po pierwsze padało. Po drugie i zdecydowanie ważniejsze bolały mnie nóżki :) Brzmi to trochę infantylnie, ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że zdarzyło mi się oprawiać ostatnio pewną aktywność fizyczną (a takim leniwcom jak ja to się raczej nie zdarza!) i następnego dnia wszystkie moje mięśnie cierpiały. No, może za wyjątkiem piwnego, bo ten jest akurat całkiem nieźle wyćwiczony.
W każdym razie moje uda błagały o łagodne traktowanie a my wyszliśmy z baru troszeczkę za późno i nie byliśmy pewni czy uda nam się zdążyć na nocny o 1.00
Bez większej nadziei szliśmy w stronę przystanku, gdy jedno z nas zobaczyło zbliżający się autobus! Zaczęłam biec i pewnie bym zdążyła gdyby nie pewien... tiny insignificant problem. Otóż 902 nie raczyło się zatrzymać!!!
Na początku myślałam, że to jakiś wredny żart moich znajomków. Że to wcale nie był nasz autobus a oni chcieli mnie zmusić do biegania, żeby się trochę pośmiac z mojej drobnej, fizycznej niedyspozycji. Jednak okazało się to nie żart kolegów lecz poczucie humoru KZK GOP.
Także wracałam do domku na nogach, w deszczu...
Dobra wiadomość jest taka, że w ogóle tej podróży nie pamietam. Dopiero następnego dnia kolega mi przypomniał, że chciałam m.in. pójśc do sklepu i nawyraźniej tam zamieszkać. Dziwnym nie jest - wszak zawsze to trochę bliżej niż do domu! I nie trzeba się martwić o zapasy w barku czy lodówce ;)

Drunken Maria

PS. Dodam jeszcze, że Magda dziś przyjeżdża na chwilę do miasta (Santa Clause is coming to town?) i jutro prawdopodobnie będziemy razem jechać Piętnastką! Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów! Także trzymać kciuki!

Brak komentarzy: