czwartek, 15 czerwca 2006

Rzecz o spóźniających się Piętnastkach (czyt. jutro jest egzamin a mne się nie chce uczyć)

Dawno nie pisałam żadnej noci. Wczoraj jadąc tramwajem pomyślałam, że o tym napiszę. Jednakże po pierwsze primo nie miałam neta, a po drugie primo – czasu.

Zacznijmy od tego, że wczoraj był dzień egzaminu. Pomyślałam, że miło byłoby wsiąść do tramwaju koło 14.30. Oczywiście nie znam rozkładu z takiej godziny a Internet, jak już wspomniałam, się skończył. Postanowiłam więc policzyć. Spoko. O czternastej jeżdżą tak jak o siódmej. Tylko niech mi ktoś powie kiedy ja ostatnio o siódmej w nocy tramwajem jechałam?
Jakoś jednak się udało (licząc od 13.01 i sięgając w zakamarki mej pamięci) i wyliczyłam, że 15 powinna przybyć o 14.39.
Z wielkim trudem i przyspieszonym krokiem przybyłam na przystanek o 14.38. Zapytałam pani czy oby mi Piętnastka nie uciekła. Nie uciekła. Wręcz przeciwnie.
Typowe… Jak ja przychodzę o czasie to ona się spóźnia. No ale nie ważne - do napisania notki zainspirował mnie powrót.

Po egzaminie przychodzę na przystanek około godziny 16.05. Lukam na rozkład. Piętnastka jest o 16.06. Idealnie!
Jednak nie do końca…
Nie wiem ile się spóźniła, ale pod Kamsoftem była o 16.18. Także ni z dupy.
Wsiadłam na początek drugiego wagonu. Miejsce stojące. Trzymałam się tej rurki u góry.
Zobaczyłam wolne miejsce siedzące na drugim końcu wagonu, jednakże wydawało mi się to za daleko i postanowiłam zostać gdzie byłam. Szybko mej decyzji pożałowałam.
Jeszcze nigdy tak Piętnastką nie szarpało. Rzucało mną we wszystkie strony nawet gdy jechaliśmy po prostej. Na zakrętach wyrywało mi rękę. Masakra.
Szczególnie kiedy zaczęło się robić tłoczno i musiałam bardziej uważać żeby nikogo nie podeptać. Wszyscy z racji pogody mieli jakieś klapeczki czy sandałki, a ja w związku z egzaminem troszkę cięższe buciki.

Ciekawostka. Rozkład Piętnastki na Dworze (w kierunku S-c) jest taki jak u mnie (w kierunku K-ce) tylko przesunięty o godzinę w przód. Czyli jak u mnie jest tram np. o 9.17 to tam jest o 10.17. To tak jakby ktoś czasem się tam przesiadał czy coś to może sobie policzyć.
Odkryłam to ostatnio wracając z inszego egzaminu, kiedy to musiałam z menelków na piechotę drałować, bo okazało się że tramwaj o 10.59 nie istnieje.

Written by Marysia

PS. Też jeszcze nie mam żadnej kapy w tej sesji… Dziwne…

Brak komentarzy: