poniedziałek, 8 maja 2006

Could you please wait for me? … czyli notka o bieganiu i czekaniu.

Wracałam wczoraj od Magdy wieczorem Piętnastką i zdziwiłam się troszkę, że na Sielcu poczekała ona na jakiś spóźnionych pasażerów.
Jak to? – pomyślałam sobie – Wszak na mnie prawie nigdy nie czeka… Buuu i w ogóle:)
Już wysiadając, zauważyłam, że Pan Motorniczy patrzy po prostu w lusterko czy z tyłu nikt nie nadciąga… Dlatego nigdy nie widzi jak biegnę… Choć po tylu przejazdach powinien był się domyślić.
Dość oburzona postanowiłam zacząć biegać na tramwaj z innej strony… Nie mam pojęcia jak, ale kto by się tam takim detalem przejmował.

Dzisiaj już oczywiście o tym nie pamiętałam. Zresztą nie miałam na to czasu, bo troszkę mi się zaspało na zajęcia na 13.30 i musiałam się sprężać.
Na przystanek dodarłam z pewnym zapasem czasowym, jednakże i tak biegłam po schodach, bo akurat jakiś tramwaj przyjechał. Okazało się jednak, że to tylko 26 tudzież 24. Nieważne.
Piętnastka przyjechała kilka minut później – oczywiście i tak za wcześnie. Spokojnie sobie wsiadłam do jednego z DWÓCH wagonów i po chwili uświadomiłam sobie, że Piętnastka czeka… Wtedy to przypomniałam sobie moje wczorajsze narzekania.
Jejku. Piętnastka wzięła to sobie do serca i teraz na mnie czeka. Nie zauważyła (bo nie spodziewała się tego zapewne), że ja już wsiadłam.
W każdym razie miło z jej strony. Choć i tak ruszyła minutę wcześniej niż wskazywałby na to rozkład.

Punk kulminacyjny nastąpił jednak, kiedy to wracałam dziś do domku po zajęciach.
Szłam chodnikiem, mając nadzieje, że to co właśnie odjeżdża z przystanku nie jest Piętnastką. Raczej nie było, bo zaraz kolega mój wskazał na nadjeżdżający tramwaj, mówiąc: „To jest Piętnastka. Ciasna jak cholera”
Ruszyłam więc biegiem przez ulice i tory w totalnie niedozwolonym miejscu oczywiście i musiałam zatrzymać się miedzy jednymi torami a drugimi, aby rzeczoną Piętnastkę przepuścić.
Tramwaj jednak przystanął i Pan Motorniczy zapytał na migi czy jestem potencjalną Piętnastkową pasażerka. Ja przytaknęłam, tramwaj mnie przepuścił, uśmiechnęłam się do motorniczego, że dziękować dziękować i pobiegłam dalej w stronę przystanku.
W całej tej euforii nie zakumałam, że Pan Motorniczy otworzył mi drzwi i mogłam spokojnie sobie wsiąść do Piętnastki wcześniej, nie męcząc się sprintem na przystanek…
Polałam się z siebie straszliwie. Śmiałam się całą drogę i do teraz jeszcze mi się morda głupio cieszy.
Szczyt inteligjencji… Wiedziałam, że jestem głupia, ale że aż tak?
A może ja po prostu podświadomie lubię biegać? Szczególnie, gdy mym celem jest ukochana Piętnastka!

Genuine Idiot Marysia

Brak komentarzy: