czwartek, 30 marca 2006

Ten tramwaj nie ruszy...!

Hahahaha!! Jest pięknie, jest wiosna i mam dobry humor, więc nawet Piętnastka nie jest w stanie wyprowadzić mnie dzisiaj z równowagi:)
Tym bardziej, że nawet przyjechała dzisiaj punktualnie:) W miarę punktualnie, bo w sumie Marysia na nią nie zdążyła. Dosłownie piętnaście sekund...

No, ale żeby było śmieszniej, w Katowicach przed moją piętnastką nie jechał przez pół godziny żaden tramwaj. Żaden, to się zdarza wcale często. A przypominam, że przez centrum naszego miasta wojewódzkiego nie jeżdżą obecnie autobusy, bo jest totalny remont i całe Katowice są rozkopane w kosmos. W każdym razie wszyscy wysiadają z autobusów na przystanku zawodzie-zadupie-pętla i czekają na tramwaj. Można sobie wyobrazić ile tam stało osób o godzinie 9:30 jeśli przez pół godziny nic nie jechało.
Na widok nadjeżdżającej (pojedynczej dla odmiany, bo o tej porze z reguły jeżdżą podwójne, być może to była poprzednia jeszcze:) piętnastki wszyscy zapewne się strasznie ucieszyli i postanowili do niej wsiąść. Powtórka z tramwaju o nieograniczonej liczbie miejsc. Na szczęście ja miałam miejsce siedzące, przywilej osoby wsiadającej prawie na początku trasy:) Oczywiście na następnym przystanku, który jest mniej więcej 500 metrów dalej wsiadło drugie tyle osób. Naprawdę. W efekcie ostatnie drzwi nie chciały się zamknąć.
Urocza pani motornicza, typowa Ślązaczka, przez chwilę czekała, że może się jednak zamkną, dzwoniąc dzwonkiem raz po raz i raz po trzy, ale nic z tego. Toteż podjęła bardziej radykalne kroki. Mianowicie wydarła się na cały głos: "Ten tramwaj nie ruszy, dopóki te drzwi się nie zamkną!!!". Oczywiście bez efektu:P Zawołała więc jeszcze raz. I jeszcze. A tu nic, hehe. W sumie polałam się nieco. Tramwaj wypchany do granic możliwości, ludzie wiszą nad schodami, ogólna masakra. Jakiś pan stojący nade mną mruczał pod nosem, ze w końcu przez pół godziny nic nie jechało, to co ta motornicza ma pratensje, inwektywa. Ktoś inny z głębi zawołał do pani motorniczej, że może trzeba się podnieść i samemu zamknąć te drzwi. A pani motornicza, że jak drzwi się nie zamkną to sie maszynka spali i tramwaj w ogóle nie pojedzie. To by dopiero było, hihi. W końcu jednak pani wstała ze swego tronu i łaskawie poszła zamknąć owe drzwi, po czym okazało się, że "maszynka" (cokolwiek to jest, bo nie mam pojęcia, to chyba jakaś tajemnicza fachowa nomenklatura tramwajowa) się spaliła. I pani motornicza musiała dostać się do bezpieczników. To trundne, zwłaszcza w tramwaju o nieograniczonej liczbie miejsc. Przypominam, że drzwi od kabiny sterowania otwierają się wgłąb wagonu. Należy je otworzyć, żeby wyjść, a potem przecisnąć się do tablicy z bezpiecznikami i otworzyć ją. Zarówno jedne jak i drugie drzwi zajmują miejsce jednego pasażera:) A pani motornicza nawet dwóch. Razem cztery.
Ale udało się na szczęście i dojechałam do szkoły na czas, żeby wyciągnąć moją grupę na piwo zamiast na prawo, z czego jestem niesłychanie dumna:D
Rozbawiła mnie natomiast pani, która w trakcie tego całego zajścia próbowała ambitnie dostać się do tramwaju, bo przecież skoro stoi na przystanku, to można do niego wsiąść. Hehe.

A poza tym jest wiosna i cieszmy się, cieszmy, że jest ciepło i słoneczko świeci i jest pięknie i nawet trawka wychodzi i ptaszki śpiewają, a na jeziorach lód jest gąbczasty i niedługo całkiem zejdzie:) U, u, brawo, brawo, dzisiaj jest dobry tydzień i ogólnie HURRA!!
Czy mówiłam już, że mam dobry humor??

Pozdrawiam Was Wiosnennie Bardzo

Magda

PS
Wpiszcie się jak już tu jesteście:) Chociaż do księgi.
Zachęcam do tego zwłaszcza tych którzy szli na piechote dzisiaj z Zawodzia, bo tramwaje nie jeździły:)

Brak komentarzy: