poniedziałek, 6 marca 2006

Jakoś tak... Właściwie nic nowego :P

Witam po przerwie. Dawno mnie tu nie było, ale raczej nikt nie zauważył, bo raczej nikt nie czyta tego. A jeśli czyta, a nie komentuje, to szejm on dem!!
Ciekawostka dnia: miałam dzisiaj na 8 pierwszy raz chyba od paru ładnych miesięcy. To straszne.
No dobra, wiem, że to nie na temat. Należy się jednak wprowadzenie. Miałam na 8, pierwsze ćwiczenia w semestrze. Jutro mam poprawkę rozpaczliwej ekonomii matematycznej. ( Wniosek sam się nasuwa, zamiast się uczyć, piszę notkę :)
Wstałam na tą 8, wyszłam na przystanek. Stoję i palę. (Bo jak mam to palę - jak ani mru mru.) Wypaliłam, a tu nie ma piętnastki. Myślę sobie, spoko, wrócę do domu, przekimam się do dziewiątej i się pouczę. No i oczywiście jak już się zaczęłam przemieszczać w kierunku domu, to piętnastka pojawiła się na horyzoncie. Jak na złość. Ale za to była podwójna. Dla równowagi okazało się, że zapomniałam książki do tramwaju. Pół godziny nudów przed następnymi kilkoma godzinami nudów :| Hurra.
Dzisiaj nie jest dobry tydzień, pomyślałam sobie.
Kiedy wracałam, a nadmienię, że mi się spieszyło nieco, stałam na przystanku ponad 20 minut i czekałam. Jako bonus udało mi się pierwszy raz zaobserwować piętnastkę zasuwającą pełnym gazem (bardzo szybko) z napisem AWARIA na czole. Nie zatrzymywała się na żadnym przystanku.
Przyszło mi do głowy, że być może motorniczy/-a przestraszył/-a się, tramwaju, który osiąga taką prędkość na prostej drodze, ma dwa wagony, nie szarpie, nie śmierdzi spalenizną ani niczym innym i nie wykazuje żadnych objawów złej formy. Motorniczy/-a zapewne pomyślał/-a, że coś takiego jest zbyt piękne, żeby było prawdziwe i szybko pojechał/-a do zajezdni, sprawdzić, co jest nie tak z tym tramwajem.
Tudzież coś zepsuć.

Na koniec spostrzeżenie. Piętnastka, którą w końcu wracałam była oczywiście pojedyncza. Było w niej ciasno, bo przecież ze dwie poprzednie nie jechały. ( To znaczy jedna jechała na pełnym szwungu, jak już pisałam. ) W każdym razie już w okolicach zajezdni zawodzie-zadupie trochę ludzi wysiadło, więc przemieściłam się ku czołu pojazdu. Dwa przystanki dalej, wokól mnie było rather luźno (nie, że skorzystałam z rady Słonia i przestałam się myć, po prostu kilka osób wysiadło), natomiast w pobliżu drzwi środkowych stał sciśnięty tłumek gniotących się ludzi. Nie rozumiem, dlaczego nikt się nie przesunął naprzód, jak ja (naprawdę się myję:). Ludzie ci gnietli się tam aż do centrum, podczas, gdy ja usiadłam sobie już pod kościołem i czym prędzej z braku książki zapadłam w sen, na wszelki wypadek. I tak słyszałam jakieś uwagi na temat miejsc siedzących. Ludzie chyba nie zdają sobie sprawy z wprawy, jakiej się nabywa jeżdżąc piętnastką już ponad 3 lata chyba:) I nie wiedzą, że czasem można się przesunąć celem zaczerpnięcia powietrza :)

No to chyba na tyle.
Pozdrawiam was wszystkich, głównie tych, którzy mają problem mojej nagrywarki i nie mogą zakończyć sesji.
Bolejęzwami!

Magda

Brak komentarzy: