wtorek, 28 lutego 2006

Wypadek

Dziś piętnastką dotarłam tylko do Burowca…
Z wypadku szydzić nie będę, bo to, że koś wpadł pod tramwaj mało śmieszne jest, jednak zirytowałam się, że całe to zdarzenie wstrzymało ruch tramwajowy w obu kierunkach… No bo przecież wszyscy muszą złożyć zeznania i nie wiem co jeszcze… pokontemplować nad kruchością ludzkiego życia i lakieru tramwajowego oraz brakiem umiejętności przechodzenia przez ulice w pobliżu przystanków?
Poczekałam, aż karetka zabrała nieszczęsnego przechodnia i kiedy okazało się, że to nie takie proste i tramwaje jeszcze trochę postoją – ruszyłam w stronę przystanku autobusowego na trasie A4 / E4 / 4 / niewiem… Podziękowania dla Kasi za przewodnictwo, bo nigdy wcześniej się w tej części Katowic nie poruszałam i nie bardzo wiedziałam gdzie się udać.
Tak więc pozwiedzałam trochę… Park, zespół szkół technicznych im.Prusa, ulica Deszczowa i Przedwiośnie (szklanych domów nie widziałam), drewniany kiosek z owocami itp.
Gdy byłyśmy już blisko przystanku, zauważyłyśmy 808, który co prawda już z przystanku odjechał, ale stał jeszcze na skrzyżowaniu. Podbiegłyśmy więc i pukamy… Niestety kierowca nie raczył nas zaszczycić nawet spojrzeniem… W międzyczasie uciekł nam 835, co jakąś wielką stratą nie było, bo nie do końca jedzie do mnie:)
Na szczęście, komunikacja miejska ma tą cechę, że autobusy jeżdżą stadnie. Także 3 autobusy, czyli jakieś 5 minut później nadjechało 811, którym już bez większych trudności dojechałam do domku…

Dodam jeszcze, że od połowy ostatniego wykładu myślałam sobie głównie o tym, co sobie zjem, jak wrócę czym prędzej do domku… Ale nie było tak źle. W sumie jak na taki wypadek to półgodzinny poślizg to właściwie nic takiego.

Na koniec ciekawostka o Służbie Zdrowia: Po wpakowaniu poszkodowanego do karetki, ambulans ten czekał jeszcze z 5 minut zanim ruszył… No w sumie co za różnica czy im się pacjent wykrwawi tutaj czy dopiero w szpitalu?


Pamiętajcie! Tydzień bez wypadku tygodniem straconym!
Pozdrawiam. Marysia

Brak komentarzy: