czwartek, 9 marca 2006

Dzisiaj nie jest dobry tydzień. Trudno, nie?

Myślałam, że będę dziś miała wolne, ale niestety opis mojego kolegi na gadu uświadomił mi, że mam dziś jakieś wpisy... Gdyby chodziło tylko o moją ocenę, to na pewno bym to sobie darowała. Vide pogoda i inne czynniki wpływające na to, że dziś nie jest dobry tydzień (kto zna ten wie). Jednakże odpowiedzialna byłam również za wpis innego kolegi, więc postanowiłam ruszyć pupaka do Katowic.

Wpisy miały być o 15, więc postanowiłam jechać tramwajką o 14.25. Niestety zasiedziałam się w wannie, co zmusiło mnie do pojechania następną. Problem w tym, że następna nie przyjechała... Jeszcze następna też nie... Za to w przeciągu kwadransa przyjechały 4 tramwaje nr.26. Aby jednak było zabawniej, niektóre z nich jechały w stronę Milowic, a inne od razu do Mysłowic… Pomyślałam, że skoro dziś jeżdżą tylko dwudziestkiszóstki, to może przyjedzie też w końcu taka, która zmierza do Katowic… Nie przyjechała.

O 15 wsiadłam do autobusu 815, który to nie zatrzymuje się pod moją uczelnią, więc musiałam drałować z przystanku niewiadomo i buty przemokły mi.
Na wpisy spokojnie zdążyłam, bo wiadomo jaka jest organizacja w takich wypadkach. Oczywiście nie mogło obejść się bez błądzenia po budynku i przemierzania 3 razy jednego korytarza, żeby w końcu wpaść na to że to może jednak nie to piętro...

Jako osoba pełna wiary, a może raczej naiwności, w drogę powrotna też postanowiłam udać się piętnastką. Stojąc na przystanku i czekając, miałam wystarczająco dużo czasu, żeby pomyśleć o tym, że te piętnastki, które nie jechały z Sosnowca, właśnie teraz powinny wracać. Zastanawiałam się czy może jednak jakaś przyjedzie i powiem Wam, że zdziwiłam się, kiedy 15 przyjechała o czasie i to w dodatku podwójna!

Także trza wierzyć w piętnastkę! Mówię to Wam ja - Naiwna Marysia

PS. Chciałabym Wam jeszcze kiedyś opowiedzieć, jakim tramwajem jechałam we wtorek i jaki dzień kobiet zafundowała mi piętnastka, ale chyba jeszcze nie potrafię przelać tego na "papier".

Brak komentarzy: