piątek, 17 lutego 2006

A wy larmo robicie...!!

Tyle rzeczy przychodziło mi dzisiaj, podczas tego spaceru, do głowy. Tyle rzeczy, ktore chciałam tu napisać... A teraz tak się cieszę, że już dotarłam nareszcie do domu, że sama nie wiem, od czego zacząć. Obiecuje, że będzie krótko.
Może sobie podaruje dzisiaj wstęp... Dzisiaj nie jest dobry tydzień.
Gdy przyszlam na przystanek, żeby sobie wrócić do domu, zobaczyłam, że jedzie czternastka (14). Pomyślałam, że co mi szkodzi sobie podjechać na Dwór (przystanek menelki), może tdo tego czasu przestanie padać, to nie zmoknę. Wielce się ucieszyłam, kiedy wysiadając z niej na menelkach, zobaczyłam stojącą piętnastkę, więc ruszyłam z kopyta, coby jeszcze na nią zdążyć, mimo iż stała dość blisko. (Wszystkie środki komunikacji mają taką właściwość, że zamykają drzwi przed nosem.)
Jednakowoż zawołano do mnie, ze ona nigdzie nie pojedzie... Czy sie zdziwiłam...? Właściwie to nie... Pani motornicza piętnastki powiedziała, że na Sobieskiego zerwana jest trakcja i ona jedzie na pętlę do Szopienic i proszę wysiadać. Na to ludzie zaczęli się burzyć, że jak to?? co to?? czemuż?? i tak dalej. Z wrzasków dowiedziałam się, że wczoraj było to samo i jak tak można, znowu taryfą?? Człowiek się do roboty spóźnia!! Inna pani, wsiadając skasowała bilet i żądała zwrotu pieniędzy, bo nie przejechała ani przystanku. Po chwili pojawił sie pan motorniczy czternastki i powiedział, że on to czeka, aż ta 15 się ruszy, więc rozejdźcie się ludzie. A poza tym, my jesteśmy tylko pracownikami i co nam larmo robicie? Dzwoncie do dyspozytorni, tam jest numer i im róbcie larmo, żeby wam przysłali autobus zastępczy, bo my nic nie możemy, bo robotę stracimy.
Pani motornicza jeszcze powiedziała na odjezdnym, że ona toby nas podwiozła na Sobieskiego, ale nie może, bo prąd wyłączyli. Pasażerowie tymczasem obrzucili "ku*wami" pana motorniczego z czternastki na co on powiedział, ze on tu tylko pracuje. Piętnastka odjechała pod most, a czternastka po chwili poszła w jej ślady.
Kilka starszych pań obległo zbliżającą się taksówkę, a ja skierowałam swe kroki do domu... Nawiasem mówiąc nie przestało padać... W każdym razie idąc wzdłuż torów nie zauważyłam ani zerwanej trakcji, ani tym bardzej jakiejkolwiek piętnastki...
Do domu wróciłam ponad godzine spóźniona.
Długość marszu z Dworu na Dworzec PKP około 35 minut, w deszczu i po roztapiającym się śniegu.

Przydałoby się, żeby dyspozytornia miała zawsze do dyspozycji zastępczy autobus dla piętnastki, i żeby jeszcze ten autobus był na chodzie i faktycznie przyjeżdżał, jak jest potrzebny... Ech... Takie rzeczy to tylko w erze... Marzenia...

Tym cudownym sposobem jestem nieco zdechła, zmokłam jak kura, ale zaliczyłam ponad półgodzinny spacer, hurra! Niech nam żyje piętnastka:)
Choć właściwie nie jechałam nią do domu:D

Written by Mokra Magda

Brak komentarzy: