piątek, 1 września 2017

nie zapomnij napisać na fejsie, że pada deszcz

Pada. Stoję na światłach na skrzyżowaniu Sokolskiej i Chorzowskiej w Katowicach i moknę, i marznę. Wracam z piwa bez świadomości godziny i rozkładu jazdy i, czekając na zielone światło, rozmyślam nad odczuwalnością temperatury podczas deszczu (w szczególności absorbuje mnie temat, dlaczego jest kurwa tak zimno skoro ledwo kurwa dżdży). Tak sobie stoję i czekam i widzę jak na przystanek kilkadziesiąt metrów dalej podjechał autobus nr 11 (to mój). Zasmuciło mnie to wielce, co wyrażam elokwentnym "jedenastka łeee aaa h m łe :(((". Moi współtowarzysze sugerują, żebym zatem zatrzymała może ten autobus kawałek dalej wystawiając nóżkę alboco. Zamiast skusić się na ich propozycję, podejmuję szybką decyzję, przebiegam na czerwonym świetle (wersja dla czytającej to Policji, jeżeli taka występuje: światło jakby na życzenie zmiana się na zielone i ruszam) i biegnę w kierunku autobusu. 
Na pewno widzieliście kiedyś biegnącą na obcasach kobietę. To trochę tak, jakby chciała biec i hamować w tym samym momencie. Niby się porusza do przodu, ale hamuje po każdym kroku. Krok, stop, krok, stop, krok, stop itd.
No więc "biegnę" do odjeżdżającego autobusu, machając ręką kierowcy i śmiejąc się od ucha do ucha z mego daremnego trudu, satyrycznego wyglądu i ogólnopadającej porażki. I wtedy właśnie autobus zmienia kierunkowskaz z lewego na prawy, zatrzymuje się, otwiera drzwi i czeka aż do niego wsiądę. Pan Kierowca mówi, że widział tylko ten mój uśmiech i gdyby nie on to by nie poczekał. Takie słowa mogą tylko i wyłącznie ten uśmiech powiększyć. Mówi się, że jak się nie ma w głowie to trzeba mieć w nogach. Okazuje się, że czasem jest i trzecie rozwiązanie - czasem zamiast głowy czy nóżki wystarczy po prostu optymistyczne nastawienie.
Panu Kierowcy jeszcze raz serdecznie dziękuję, bo jak się okazuje, na następny autobus bym czekała w tym deszczu 20 minut.

Nieprzemoknięta Marysia 
czyli hasztag_głupi_ma_zawsze_szczęście

Brak komentarzy: