wtorek, 21 marca 2006

Channel no. 15

Dzię dobły!
Siedzę sobie chora w domu, to pomyślałam, że coś napiszę, a co.

Wiecie, jak to jest z piętnastkami. Jak na dworze jest -25 stopni, to nie grzeją, a w środku pada śnieg. Ale wystarczy, że temperatura podniesie się do +5 a już zaczynają grzać jak opętane. To chyba ma coś wspólnego z utrzymaniem średniej. Średnia temperatura w piętnastce zimą musi być na określonym poziomie i dlatego należy tą średnią podnieść włączając ogrzewanie na maxa, kiedy na wiosne zaczyna się juz ocieplać.
Na nieszczęście dzieje się to najczęściej wtedy, kiedy ledwo trzymam się na nogach (bo jestem chora), a w tramwaju jest przekroczony limit bezdomnych. Wyobraźcie sobie kilka osób, które ostatni raz myły się w lipcu, zasiadających tuż nad grzejnikiem. Wiecie, co się wtedy dzieje? Wtedy piętnastka emanuje niemal namacalnym, niemal widocznym zapachem Channel no. 15.
Można się porzygać. No i oczywiście wtedy prawem Murphy'ego nie da się otworzyć żadnego okna.
Mamy więc upał i smród. Dołóżmy jeszcze tłok. Acha i człowieka z pudłem wielkim jak telewizor panoramiczny. A jednemu z właścicieli zapachu dajmy dwie ogromne torby. Takie kraciaste, na wózkach, takie w których przy odrobinie dobrej woli mieści się Pudzianowski jak się schyli. No i nie zapomnijmy o paniach w wieku 60 & more, które dyszą na Ciebie, bo siedzisz, a one stoją. Co z tego, że ledwie się trzymasz na nogach od smrodu, upału i gorączki?
A na koniec pamiętajmy, że jesteśmy w piętnastce. W piętnastce, która przecież nie może jechać normalnie. Przyjeżdża NIEzgodnie z rozkładem. Na przykład o 13.13. Szarpie. Rzuca. Przyspiesza i zwalnia. Ogólnie przaraża swoim zachowaniem. Piętnastka, która nie może się zdecydować czy pojechać na Dańdówkę, czy może jednak do centrum. Dlatego stoi kilka minut na największym skrzyżowaniu w Sosnowcu. A kiedy w końcu rusza to nigdy nie jedzie tam, gdzie właśnie chcielibymy jechać.
Moja wczorajsza piętnastka ulitowała sie nade mną. Na początku chyba faktycznie chciała jechać na Dańdówkę, ale po kilku chwilach i chyba po namowach nadjeżdżającego z naprzeciwka 26 zmieniła zdanie. Kilkoma enegrcznymi szarpnięciami cofnęła, a pan motorniczy poszedł przestawić zwrotnicę. Dziwię się tylko, że ludzie z 26 wyglądali na tak zaskoczonych wodokiem jadącej tyłem piętnastki. Przecież to nic nowego...
Na szczęście dojechałam do domu. I teraz się kuruję. Jestem chooraaa :(

Acha. Dzisiaj pierwszy dzień wiosny! Należy się cieszyć!!
Piosenka dnia:
"Wiosenna Pieśń Radości"

Pozdrawiam
Chorobliwa Magda

Brak komentarzy: