sobota, 10 maja 2008

Miałyśmy wczoraj piętnastkowy dzień

Otóż - Marysia do mnie przyjechała na koncert happysadu i urodziny Mavericka i w ogóle. I jest zajebiście i sie cieszymy. Ale - ponieważ nie ma łatwo, piętnastka dała o sobie znać.
Zaczęło się od tego, że chciałyśmy kupić Mavowi prezent. Ale nie było go w najbliższym empiku. Toteż pan powiedział nam, żebyśmy jechały do innego. Ponieważ nie wiedziałyśmy gdzie on jest ten empik, to pan powiedział, że 4 przystanki za metrem Marymont - uwaga - tramwajem 15 albo 17. Nie chciało nam się jechać. Naprawdę. Ale przyjechała 17 więc pojechałyśmy. I wtedy się zaczęło.
Bo w drodze powrotnej postanowiłyśmy nie jechać 15, tylko autobusem. No i masz... Piętnastka się zwiedziała i przekazała wiadomość do całego ztm.waw.pl.
Najpierw okazało się, że autobus 132 - prosto do domu - skręca w prawo a nie do nas, więc nie wsiadłyśmy w niego. Nie chciało nam się biec. Potem autobus, na który czekałyśmy spóźnił się 10 minut. Wtedy przejrzałyśmy chytry piętnastkowy plan zemsty. Kiedy szczęśliwe dotarłyśmy do domu, stwierdziłyśmy, że to już na pewno koniec. Ale nie. Nie ma lekko.
Już wydawało nam sie, że wszystko ok, bo nie uciekł nam tramwaj 28 do Agaty. Jednak okazało się, że ma on na wyposażeniu piętnastkowego żula oraz kanara.
Całe szczęście, że nie wracałyśmy środkami komunikacji miejskiej, bo mogło być kiepsko. Dzięki Ci Tomku!
Powiem szczerze, że tak pietnastkowego dnia nie miałam jeszcze odkąd przyjechałam do Warszawy.
Ciekawe co będzie teraz. Jedziemy na koncert:D

Niesie Cię pozytywna myśł, że nie jest źle...

Buziaki i w ogóle.
Magda.
Niech Żyją Juwenalia! Forza Juve!

Brak komentarzy: